
Postanowiłem napisać małe podsumowanie mijającego tygodnia, właściwie niejako zamknięcie kilku wpisów nawiązujących do tweeta Matta, w którym zapowiedział akcję skierowaną na dwie sieci (wymiany) linków. Moim zdaniem mamy właśnie do czynienia ze “środkiem końca” “polskiego SEO” – SEO, w którym główną rolę odgrywało stosowanie rotacyjnych systemów wymiany linków.
Nie bez powodu napisałem “środkiem końca”. Początkiem końca był dzień 3 lipca 2013, kiedy to na wiele domen zostały nałożone ręczne filtry za linkowanie ich ze źródeł o niskiej jakości (precle, katalogi, fora, swle, tzw. “marketing szeptany”). To, co odróżniło akcję od wcześniejszych tego typu działań była niewątpliwie jej skala – bardzo dużo stron otrzymało wtedy powiadomienia w sekcji Działania Ręczne w Narzędziach. Poza tym była to akcja wymierzona stricte w nienaturalne linki – a dokładniej mówiąc w strony, które używały takich linków w procesie pozycjonowania.
W tym samym roku (2013) mieliśmy jeszcze jedną ważną datę dla “polskiego SEO” – 5 październik. W tym to dniu Google wdrożyło update, który branża nazwała Pingwinem 2.1. Algorytmiczna aktualizacja (tym razem) algorytmu została skierowana, podobnie jak ręczne działania z 3 lipca, jednak także w stosunku do stron, które wykorzystywały w procesie pozycjonowania linki niskiej jakości. Biorąc pod uwagę przyjęte założenia nic dziwnego, że w Polsce Pingwin 2.1 został nawet określony mianem “czerwonej soboty” – ze względu na fakt, że wiele firm w tym dniu zobaczyło spadki pozycji stron w systemach monitorowania pozycji (kolor czerwony, jak na giełdzie, odpowiada za spadek pozycji w Google strony pod monitorowaną frazę – stąd nazwa)
Osoby, które od dawna czytają mojego bloga, z pewnością doskonale wiedzą, że niejednokrotnie pisałem o tym, że Google “gdyby chciało” to zrobiłoby porządek z systemami już dawno temu. Ponieważ jednak to “dawno temu” cały czas się odwlekało to dosyć szybko branża SEO doszła do wniosku, że system sobie z systemami wymiany linków najzwyczajniej w świecie … nie radzi. Patrząc się na ostatnie dni okazało się, w jak wielkim była w błędzie – właściciele systemów naokoło opowiadali, jak to Google daje się “robić w konia”, a Google … no cóż, jak widać spokojnie i cierpliwie rozpracowywało systemy.
Po raz kolejny sprawdziła się znana z giełdy reguła – jak wszyscy mówią, że trzeba kupować akcje, to … należy je szybko sprzedawać. W przypadku SWLi mieliśmy do czynienia z podobnym trendem – wszyscy mówili, że Google daje się łatwo oszukać, wystarczy trochę linków z rotacyjnych systemów wymiany linków – e-weblink – i jest się w TOPie. Głosy te bardzo mocno były widoczne w ostatnich tygodniach – i tylko mała garstka ludzi próbowała studzić “rozgrzane głowy” entuzjastów, słusznie uważając zaistniała sytuację za nienaturalną.
Na chwilę obecną wiemy, że Gotlink “oficjalnie” został dotknięty działaniami Google w 30%
Co do e-weblinka pozostaje się tylko domyślać, że skala “zniszczeń” musi być większa, ponieważ twórca zablokował sprawdzanie site stron w systemie – pewnie aby uniknąć paniki. I to aż na 2 tygodnie…. Moim zdaniem skala spadków tutaj wynosi co najmniej 70%… – gdyby było bowiem mniej niż u “konkurencji” – Gotlink – Xann na pewno nie omieszkałby się o tym pochwalić.
Po 2 tygodniach w systemie znajdą się pewnie nowe strony i będzie można odtrąbić “sukces” – pytanie tylko, kto w to uwierzy?? Już teraz użytkownicy systemy się niecierpliwią i wietrzą spisek
xann sukces otrąbisz po tym jak odblokujesz sprawdzanie site i bedzie widac ile domen jest w systemie, ile domen ludzie musieli dodac i ile wypadło
czy poddają w wątpliwość głoszony przez twórcę medialny sukces
Do tego sukcesu krótko chcę nawiązać, ponieważ ludzie są wprowadzani w błąd – otóż według Xanna piszą o nim w Ameryce. No cóż – to, że blog, na który się powołał jest po angielsku, nie oznacza od razu, że jest on … amerykański :)
i to już jest “małe przegięcie” – bo Bartek jest z Wrocławia :)
Mam w tym miejscu prośbę do twórcy weblinka, aby trzymał się faktów, a nie wprowadzał ludzi w błąd tego typu stwierdzeniami.
Jaki będzie teraz los SEO w Polsce?
Osoby, które oczekują cudownego narzędzia/rozwiązania, muszę niestety rozczarować. Nie napiszę nic odkrywczego – czeka nas praca, praca i jeszcze raz praca. Kombinowanie, co pokazał ostatni update, coraz mniej popłaca – jest ryzykowne, daje krótkotrwałe efekty – mówiąc krótko po prostu się dla wielu właścicieli stron nie kalkuluje. Od lat o tym piszę na blogu – zdania w tym zakresie nie zmieniam.
Usługi SEO w Polsce po 3 lipca bardzo szybko przechodzą metamorfozę. Konsekwencja działań Google sprawia, że wiele osób z branży rezygnuje z SEO na rzecz np.. …. Adwords. Mamy coraz więcej specjalistów z linków sponsorowanych – mam poważne wątpliwości, czy dzieje się to z korzyścią jeżeli chodzi o Klientów “nowych/starych” specjalistów.
Mamy także i drugie oblicze zmian – konieczność posiadania większej wiedzy z zakresu nie tylko SEO, ale SEM sprawia, że za tego typu usługami zaczynają iść coraz większe koszty – i niewątpliwie Klienci firm SEO odczują to w 2014 roku. Do tej pory specjalista SEO było się znając obsługę np. e-weblinka – co już samo w sobie było jakąś parodią. Bo to tak, jakby na robotnika kopiącego doły pod fundamenty domu mówić, że jest specjalistą od jego budowania :).
Na koniec napiszę coś mocnego – moim zdaniem za ostatnią “akcją pokazową” stali … sami właściciele SWLi. Bardzo często systemy wymiany linków były wykorzystywane w procesie depozycjonowania konkurencji. I to właściciel domeny, którą depozycjonowano, musiał się blokować w systemach przed tego typu praktykami – co było paranoją. Jeżeli dodamy do tego fakt, że jeden z SWLi – e-weblink – wprowadził opłatę za blokadę roczną domeny w wysokości 30 zł, a z niektórymi twórcami SWLi (seo.net.pl) nie było kontaktu – nic dziwnego, że Google musiało w końcu zajęło się tematem. Od dawna zwracałem uwagę, że jest rzeczą nie do przyjęcia, aby można było szkodzić komuś bezkarnie.
W tym roku jeden z SWLi, vseo, uniemożliwił linkowanie domeny innej niż zweryfikowana – jednak zostało to wprowadzone za późno… A wystarczyło wprowadzić w SWLach niemożność linkowania innych niż zweryfikowane domeny – i kto wie, ile czekalibyśmy wtedy na ostatnią akcję…
OPINIE I KOMENTARZE
Haha “piszą o nas w Ameryce” to dobre :) Tomek chyba to dla jaj napisał. Swoją drogą wytoczył “swoje działa” przeciwko Tobie po raz enty na FB ;) Podobno jesteś agentem Google :D
Dasz linka? :)
Jeszcze jeden wpis i będzie 1111 ; D
Tak?
Nie pisze dla cyferek, ale … bo lubię to, co robię :)
Ostatni akapit jest zajebiście celny.
Chyba zdanie :)
Pisałem już na G+ o tym, Tomek Wieliczko przyjął e-PR-owy styl amerykański i mimo że jest totalnie źle trzyma fason wprowadzając przy tym wszystkich w błąd – kreując fakty pod siebie, a najbardziej tym świadczą ciągłe ataki na mnie i na kilka innych osób z branży. Taka postawa Tomka nie przystoi specjaliście z jego stażem.
No patrzą na testy widać co innego niż piszeciehttp://blog.tomaszstopka.pl/test-e-weblink-czesc-1-frazy-latwe/
Test tego rodzaju jest bez sensu – to tak, jakby diler wypuścił osobę zainteresowaną kupnem nowego auta na Rynek w Krakowie, aby potencjalny właściciel, kręcąc bączki na płycie Rynku, wypróbował auto.
Da się? Da się.
Ale o konsekwencjach – np. mandat – to się już nie mówi…
widzicie Panowie, bo w naszej branży ludzie dzielą się na 2 kategorie. 1wsza to Ci którzy zarabiają prawdziwe pieniądza takie o których Wam się nie śniło, maja swl lub z nich korzystać muszą bo mają setki klientów. Katalogowniem i szeptanym +contentem pewnych spraw nie zrobicie. Druga kategoria to goście tacy jak Wy którzy piszą na forach, maja po 3 tys postów i są z tego dumni. Tyle że będziecie pisać do końca życia , robić z siebie białych pajaców i za to dostaniecie kubeczki koszulki od Google na ich jakiś smiesznych eventach. No i tyle Waszego :) Samo Google za rok czy 2 po tym jak odejdziedzie z branży bo z pisania na forach nie wyżyjecie -zapomni o Was szybko. Bo dla nich też ważna jest kasa. Tylko Wy jedyni tego nie rozumiecie :)
No cóż, każdy ma prawo do własnego zdania :)
@taki sobie gość – dobrze powiedziane jedni mają 3 tys postów inni mają 3 tys dziennie zarobku z SWL :) No cóż, każdy ma prawo do własnego sposobu na życie
No Magdo z tego wynika, że na Black Hat SEO i SWL zarabiacie prawie 100 tysięcy miesięcznie. Chylę czoła przed Waszą nieźle wyśrubowaną fantazją. Ostatni raz takie bajki mi opowiadali koledzy w czasach podstawówki.
Tylko co zrobią Ci na SWL’ach, gdy nie będzie to dawało żadnego efektu? Mnie interesują długofalowe efekty, a nie szybka kasa przez internet. Linki znikną, nie będą miały wartości i koniec interesu. Posty na forach dopóki forum nie upadnie będą widniały po wieki. No i jeszcze jedno. Dasz coś za darmo, bez kombinowania to uwierz mi ludzie sami przyjdą do Ciebie, żeby Ci zapłacić.
jak to w życiu – albo się dostosują, albo … wymrą.
Hej Sebastian,
Mnie dziwi iż Google tyle czasu zwlekało z ubiciem rotacyjnych SWL-i, co było wyjątkowo proste, gdyż nikt o zdrowych zmysłach nie zmienia linków na kilkuset (albo i tysiącach) podstron dziennie. Dodając do tego fakt iż tego typu spam cechował się zerowym ruchem i w większości był na subdomenach – zadanie było wyjątkowo proste.
Google interweniuje wtedy, kiedy uzna to za konieczne.
Zauważ, że wszyscy mówią o depozycjonowaniu, a ja od lat stoję na stanowisku, że dobrej domenie się nie zaszkodzi.
“W podziękowaniu” ktoś linkuje mojego bloga SWLem – od lat – zobacz w Ahrefsie, widać najlepiej.
I co?
I NIC.
Nie pamiętam już, kiedy widziałem informację o ręcznej karze za linki – dzisiaj Google, z tego co wiem, sam “usuwa linki”, po prostu je ignorując – i robi to bardzo dobrze :)