
Spotykając się w komentarzach, emailach czy rozmowach na Forum Google z różnymi problemami związanymi z widocznością stron w Google widzę, że często mają one podłoże w … nieznajomości tematu. Brak wiedzy z zakresu SEO wymusza powstawanie kolejnych faktów i mitów, które, rozszerzając się szybko w Sieci, wprowadzają w głowach osób, które chcą same zgłębiać zagadnienia związane z optymalizacją swoich stron w Google, niepotrzebny zamęt. Dodatkowo czytając różne fora i blogi widzę, że nawet i tam padają stwierdzenia nie do końca prawdziwe. Jak się tutaj zatem dziwić, że ktoś, kto SEO zna od wczoraj, ma mały mętlik w głowie czytając raz, że czarne jest czarne, a za chwile, że … nie, jest białe :)
Postanowiłem zatem założyć dział SEO Starter, w którym będę przybliżał w przystępny sposób podstawowe zagadnienia związane z SEO, przeplatając je jednak ciekawostkami i aktualnościami z branży – tak, aby “nie było nudno” :). Każdy wpis, który będzie przypisany do tego działu, będzie też znajdował się w swojej “normalnej” kategorii.
Pierwszy wpis w dziale SEO Starter postanowiłem napisać o filtrze. Dlaczego?
Od dłuższego już czasu zauważam nadużywanie w Polsce pojęcia filtra. Jakiekolwiek spadki stron – są związane z filtrem. Postawienie nowej strony i brak jej w Google w ciągu 24h – już rodzi podejrzenie o nałożeniu na stronę filtra przez Google. Spadek strony o jedną pozycję w wynikach wyszukiwania – to też filtr. itp. itd.
“Trochę” przesadzamy.
Rozumiem, że czasy się zmieniły i obecnie SEO wymaga większej wiedzy niż tylko umiejętności zakupów linków czy punktów w systemach. Było do przewidzenia, że tak będzie. Zawsze mówiłem, że SEO jest jeszcze w powijakach i czas najwyższy, aby “poszło do przedszkola”. Co za tym idzie ten “awans społeczny” musiał wymusić to osobach zajmujących się promocją swoich stron “podciągnięcie” się w wiedzy związanej z zagadnieniami optymalizacji i pozycjonowania stron.
Fakt nadużywania pojęć typu filtr/ban wynika z braku wiedzy, niestety często podstawowej, z zakresu SEO. Martwi to i niepokoi. Martwi – narzekamy na Google (inaczej – wiele osób narzeka), że zwraca kiepskie wyniki itp. – a jednocześnie … sami stawiamy kiepskiej jakości strony. Niepokoi – ponieważ nie widzę zmiany w podejściu, a patrząc się na to, jak bardzo SEO zaczyna być zaawansowane, pozwala mi się domyślać, że będzie niedługo jeszcze gorzej – i powodów nakładania filtrów będziemy mieli niedługo na pęczki …
Wracając do pytania – zastanówmy się spokojnie nad odpowiedzią. Mamy stronę, która została ukarana. Chcemy wiedzieć, czy sama z tego wyjdzie. Czy to jest dobre pytanie? Nie.
Osoba, która prowadzi biznes czy hobbystyczną stronę nie może pozwolić sobie na czekanie. Firma może upaść z powodu spadku ilości nowych Klientów, blog przestanie być czytanym – i też upadnie. Jak komuś zależy na tym, co robi, to musi działać, a nie czekać, że się “samo załatwi”. Musi analizować stronę – samodzielnie lub z pomocą zewnętrznych ekspertów. To tyle logiki – teraz fakty.
Mamy dwa rodzaje filtrów – algorytmiczny oraz ręczny.
Filtr algorytmiczny “nakładany jest”, jak sama nazwa wskazuje, przez algorytm. Przy jego nałożeniu na stronę czekanie nic nie da – nie wyjdzie ona sama z filtra, dopóki nie usunie się problemu, który spowodował nałożenie przewinienia przez Google – np. w wyniku upychania słów kluczowych czy nienaturalnych linków w stopce. Jak nie będziemy szukać przyczyny wpadnięcia w filtr czekać, to … strona sama z niego nie wyjdzie, będziemy mogli sobie na to czekać w nieskończoność.
Druga kategoria filtrów, tzw. filtr ręczny, jest – jak wynika to już z samej nazwy – “dziełem” pracowników Google z tzw. SQT (search quality team) – działu zajmującego dbanie o jakość wyników wyszukiwania. Ten filtr może być nałożony na stronę na pewien okres czasu, zatem można byłoby wyjść z założenia, że warto czekać. Ale zmartwię od razu – ten czas może wynosić nawet i dwa lata. Plus – w przypadku dużych naruszeń Wskazówek Google dla Webmasterów jest on … automatycznie odnawiany. Nie ma innego wyjścia niż poprawienie problemów na stronie i zgłoszenie faktu poprawy przez odpowiedni formularz. Bardzo ważna rzecz na koniec – filtr ręczny jest ‘zapowiadany” zawsze przez narzędzia Google dla Webmasterów. Warto zawsze mieć ważne domeny tam podpięte. W ten sposób będziemy na bieżąco wiedzieli co się z nimi dzieje.
Odpowiedź na postawione w tytule wpisu pytanie może być tylko jedna – strona może sama wyjść z filtra. Ale lepiej nie czekać, bo można się .. nie doczekać. Zwłaszcza, jak zależy nam na naszym serwisie (a nie zakładam, że może być inaczej).
loading...
5.6108
OPINIE I KOMENTARZE
Sebastianie – z filtru algorytmicznego da się wyjść nie podejmując żadnej akcji. Mówię o filtrze za np. rzekomo nienaturalny profil linków. Owszem nie trwa to tydzień czy miesiąc ale zazwyczaj 3-12 miesięcy. Tak wynika z moich obserwacji. G zaczęło nakładać filtry na różne serwisy od początku roku i nie były to akcje ręczne a właśnie algorytmiczne. Strony powylatywały na np. połowę fraz. Po jakimś czasie wracały ale to były określone daty np. 1,3 i 6 miesięcy od nałożenia filtra.
Napisałem o tym, że z algorytmicznego się wychodzi :) – “Przy jego nałożeniu na stronę czekanie nic nie da – nie wyjdzie ona sama z filtra, dopóki nie usunie się problemu, który spowodował nałożenie przewinienia przez Google.”