
Google przyzwyczaiło branżę SEO do tego, że w wakacje nie podejmowało żadnych większych działań – jak gdyby chcąc dać spędzić ten czas spokojnie, w innym miejscu niż przy komputerze. W tym roku to się jednak zmieniło. 3 lipiec to data, o której będzie się pamiętało lepiej niż wprowadzenie Pingwina.
Od lat pomagam webmasterom w wychodzeniu ich stron z filtrów i mam wrażenie, że w ciągu ostatniego miesiąca, a właściwie 2 tygodni, Google “coś po cichu wdrożyło”, co sprawia, ze wyjście z filtrów zajmuje więcej czasu i wysiłku. Już nie wystarczy napisać, że coś się źle zrobiło, usunąć kilka/naście/dziesiąt linków. Coraz częściej trzeba czyścić praktycznie wszystko, aby strona wyszła z filtra.
Przykład?
Duży serwis – na 1000 domen około 43% z nich to precle. Wysyłamy pierwsze RR, skupiając się tylko na nich – odpowiedź jest negatywna; zaznaczam, że linki z tych precli zostały WSZYSTKIE usunięte.
Skupiamy się zatem na kolejnej kwestii – linkowanie między własnymi serwisami. Z sidebara, anchorami. Od razu zaznaczam, że linkowane serwisy są naprawdę dobrej jakości. No ale można dojść do wniosku, że chodzi o sprzedaż linków, ponieważ anchory są stricte SEO, są umieszczone obok siebie – wyglądają jak sprzedane linki. Są dwie możliwości załatwienia sprawy – optymalizacja linkowania (np. zamiana na linki generyczne) lub wstawienie do nich atrybutu nofollow; wstawiamy nofollow (liczy się czas, Klient nie chce eksperymentować). Wysyłamy RR – i … negat.
Hm… Skoro wykluczyliśmy precle, wykluczyliśmy domeny własne – pozostaje już tylko żmudna analiza reszty domen – z których jest po kilka. Czasem po jednym linku. Dopiero to wyciąga domenę z filtra.
To, co jest warte uwagi, to fakt, że odsetek tych linków, z ostatniej grupy, mieści się grubo poniżej 1%. Kiedyś, co nawet padło na HO z Johnem, o ile dobrze pamiętam, analiza 90% domen pozwalała wyjść z filtra. Jak pokazuje ten przypadek – już tak nie jest.
Pewną ciekawostką jest to, że coraz więcej serwisów – jak chociażby duże PKT.PL – zaczyna wstawiać u siebie w linki wychodzące atrybut nofollow – przykład, zabezpieczając się przed powiadomieniami o nienaturalnych linkach wychodzących. Analizując ich mam jednak obawy co do tego, czy coś robią, jeżeli chodzi o linki przychodzące :). Moim zdaniem dawanie nofollow w katalogach w sytuacji, gdzie admin nie moderuje ilości i jakości linków prowadzących do wpisów (dopalanie) to takie działanie nie ma sensu. No ale mogę się mylić.
Konsekwencje działań z tegorocznych wakacji ze strony Google już widać: niektóre firmy SEO zmieniają profile swojej działalności – skupiając się np. na Adwords; stawki za SEO idą w górę. Coraz mniej osób gwarantuje ( jeszcze się tacy trafiają !) pozycje – wszystko wskazuje na to, że wkraczamy w nową erę SEO. I o ile jak zauważyłem nadal pojawiają się dyskusje, czy SEO umrze, to zauważam, że odpowiedzi nie są już tak buńczuczne jak jeszcze na początku tego roku.
Parę dni temu Matt poinformował o nowym formularzu – za pomocą którego można “reklamować” fakt bycia nisko w SERPach dla małych stron.
Osobiście uważam to za dobry pomysł – nie od wczoraj słyszałem narzekania na to, że małe domeny nie mają szans w starciu z dużymi serwisami. Zastanawiam się tylko nad jednym – czy osoba, która pozycjonuje mała stronę odważy się podać jej adres? I – czy jak poda nie dostanie od razu filtra ręcznego za nienaturalne linki? :)
Dlatego nie sądzę, aby firmy SEO korzystały z tego formularza. Dla wielu z nich disavow tool jest podpier…., że wyrażę to dosadnie. Więc kolejny formularz tego rodzaju jest tym samym … Ale ten formularz nie jest dla firm SEO – a dla osób, które nie pozycjonują swoich stron denerwuje fakt, że siedzą i dopieszczają swoje witryny, a tymczasem ktoś mocno podlinkuje i ich wyprzedza w wynikach wyszukiwania.(pomijam tutaj fakt, że nadal dla wielu osób katalogi seo, precle, czy marketing szeptany to naturalne linki….)
Czas pokaże, jak Google wykorzysta zgromadzone w ten sposób dane i … kiedy zobaczymy update algorytmu z tym związany. Moim zdaniem będzie to mocny update.
OPINIE I KOMENTARZE
Szkoda, że Bing się lepiej nie rozwija w Polsce :). Ale może kiedyś….
kto wie, czy ostatnie ruchy Google nie spowodują “napływu do Binga” – rynekj nie lubi monopolu, a ten w wykonaniu Google jest prawie doskonały…
Już najlepiej by było gdyby przeglądarki takie jak Opera, Mozilla czy IE Microsoftu dodawali zawsze adblocka do każdej kolejnej wersji. Tak by żaden z ich użytkowników nie mógł klikać w reklamy Google ;)
Google coraz bardziej objawia się jako bezwzględny monopolista, który dąży tylko to tego, by stron nie dało się pozycjonować organicznie i by wymuszać stosowanie płatnych reklam w AdWords.
Ale kto mieczem wojuje, od miecza kiedyś zginie.
Z tego, co wiem to np. kiedys dostawało się bana dożywotniego na Adwords – potem Google zaczęło promować ten system – i bany dawało się ściągać.
Obecnie jest podobnie z Adsense – bana dostać można łatwo – to też się zmieni.
Jak i udział Google w rynku wyszukiwarek – może nie straci Google połowy rynku, ale im ktoś m apraktycznie wszystko, jak w Polsce, tym łatwiej komus przełamac henemonie.
Wszystko zależy od ludzi…
Ktoś kto robił opisywane wyżej operacje nie ma pojęcia za co dostaje się filtr, wiadomo, że wywalenie precli nie pomoże bo w reszcie domen zawsze jest coś jeszcze, znane są przypadki, że wyjście z filtra załatwiło zgłoszenie jednej domeny. No ale trzeba mieć wiedzę na temat SEO, wybór jednej domeny z 400 szt. i wyjście z filtra to jest wiedza SEO właśnie.
Sztuką jest stracić jak najmniej a nie od razu zrzec się Wszystkiego ;) Trochę się zagalopowałeś z tym komentarzem. ..
Jest wiele sposobów na wyjście z filtra – to z mojego doświadczenia.
PS Opisałem własny case.
Nie no :), jeżeli potrafisz z kilkuset domen wybrać tą jedną za którą na pewno strona dostała filtr to co ty tutaj jeszcze robisz? Ja myślę że w samym Google mają problem z określeniem tego :), więc na Twoim miejscu nie zastanawiałbym się ani chwili, pakował walizki i od razu na stanowisko kierownicze do Google :)
To co się dzieje obecnie z tym algorytmem moim zdaniem jest grubo przesadzone. Podejmując takie działania mam wrażenie że Google nie długo całkowicie pójdzie w treść strony, jej oznaczenie i wartość, a odejdzie od linków… kto wie.
po wyslaniu RR dostalem informacje ze linki nadal naruszaja wytyczne googla i są tam podane jakies przykladowe linki, ktore są nie zgodne.
dziwne jest natomiast to, ze jak wejde w zakladke dzialania reczne w GWT to mam komunikat
“W witrynie nie znaleziono ręcznych działań przeciwspamowych”
spotkal sie ktos z takim czyms wczesniej ?
Tak – czasami za szybko wysyłają komunikat, albo inaczej – za późno wrzucają stosowne info do Narzędzi; za jakiś czas zobaczysz stosowną informację w Narzedziach :(…
Właśnie m.in. po tym widać jak panują nad wszystkim :). Ich działania w dużej mierze są chaotyczne i w dużej mierze opierają się też na zgłoszeniach “kapusiów” :)
A dlaczego SEO ma umrzeć? Przecież nie ma nic złego w optymalizacji witryny. Zacznijcie proszę odróżniać SEO od pozycjonowania.
@znawca – w Polsce SEO to synonim pozycjonowania; taki branżowy slang
Branżowy. Branżowy…
No to może warto się poprawić, bo umiera pozycjonowanie jakie było do tej pory znane… a optymalizacja pozostaje nadal bardzo istotna… a kto wie, czy nie jest ważniejsza niż kiedyś, bo jeśli linki będą coraz częściej stanowić problem niż wartość dla serwisu, to żeby osiągnąć coś w wynikach konieczne będzie takie prezentowanie treści, aby roboty nie miały problemu z określeniem czym one tak naprawdę są.